Archiwa tagu: tłumaczenia

Notatnik pasieczny cz. 3

Tekst pochodzi ze strony. Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora. Data publikacji oryginału: 2007

Wczesna wiosna – odwijanie i ocena rodzin

Słyszy się wokół, że „kwiecień zdecydowanie jest najokrutniejszym z miesięcy”. W tym czasie możemy spędzić na powietrzu cały dzień grzejąc się w promieniach słońca, a następnego poranka zobaczyć za oknem wichurę i śnieg głęboki na 30cm. W rzeczywistości, z powodu ekstremalnych temperatur, pierwszy tydzień kwietnia odstaje od skrajnych temperatur rocznych tylko o 18 stopni Celsjusza (10 stopni Fahrenheita).

Staram się pracować w tym okresie i powoli rozkręcać do pracy przy pszczołach w pasiece, przez stopniowe odpakowywanie uli z zimowych owijek, pobieżne sprawdzanie wielkości kłębów i zapisywanie położenia najlepiej rokujących rodzin w każdej linii matecznej . Zwykle jest zbyt grząsko na dojazd do wielu pasieczysk, więc początki są powolne. Muszę wynosić owijki zimowe ręcznie, lub składać je na miejscu i zabezpieczać przed niepogodą. Najgorszy moment w roku – przynajmniej z punktu widzenia pszczół – nadchodzi mniej więcej po odpakowania ostatniego ula. Wtedy właśnie zapada ostateczny wyrok i można gołym okiem zobaczyć wyniki swojej gospodarki pasiecznej. Po ciężkiej zimie lub poważnych zimowych stratach może to wyglądać dość przygnębiająco. Obawiam się, że wielu pszczelarzy nie byłoby pod wrażeniem nawet tego, co ja oceniam jako niezłe wyniki zimowli, gdyby spoglądali na nie na początku kwietnia. Kłęby są bardzo małe, a pasieczyska wydają się opustoszałe. Ja wiem jednak swoje i nie daję się zniechęcić – nawet gdy moje straty zbliżają się do 50%. Jeżeli w większości rodzin, które przetrwały zimowlę, znajdują się młode, sprawdzone matki, dodatkowe zaś w przezimowanych ulikach weselnych, a mam możliwość wyhodowania w razie potrzeby paru nowych, wczesnych mateczników, pasieka wciąż posiada ogromny potencjał odbudowy i produkcji nadwyżek miodu oraz pszczół, jak tylko pogoda się poprawi. Do nadejścia świdraczka pszczelego doświadczyłem może czterech lub pięciu wiosen ze stratami na poziomie 50%. Zwykle martwiłem się, co ja zrobię z tymi wszystkimi korpusami z suszem, miodem i węzą upakowanymi w magazynie. Teraz gdy kwietniowe ulewy bębnią o dach, drepczę nerwowo licząc ciągle od nowa, czy mi ich wystarczy. Nawet gdy stracę połowę swoich rodzin podczas zimy, ciągle mogę sprzedać trochę pszczół na wiosnę i odbudować pasiekę do pierwotnego rozmiaru.

Upadła pasieka
Upadła pasieka

Być może moje zbiory miodu się zmniejszą przez te zabiegi, ale ogólna produkcja pozostanie w równowadze. Nawet kiedy eliminowałem leczenie pszczół z mojej pasieki i miewałem wówczas poważne straty, tylko jednego roku nie udało mi się wygospodarować pszczół do sprzedaży. Mój średni zbiór z ula na przestrzeni dekady, włącznie z „katastrofami”, wyniósł prawie 45 kg (89 funtów). W ostatnich pięciu latach, gdy pasiekę prowadzę bez jakiegokolwiek leczenia, średnia na rodzinę pszczelą wynosi prawie 50kg (96 funtów).

Istnieją więc sposoby, aby się zabezpieczyć i odbudować po ciężkich stratach bez migracji na Południe Stanów Zjednoczonych. Jeżeli hodujemy własne pszczoły, wielkie osypy rodzin mogą stać się atutem w przyszłych latach. Po stratach czterdziesto, pięćdziesięcioprocentowych pojawia się możliwość wypełnienia uli doskonale przystosowanymi pszczołami, które pomogą osiągnąć znacznie lepsze rezultaty w nadchodzących sezonach. Przejście przez ten proces nie wymaga żadnych nadzwyczajnych pszczelarskich umiejętności, ani wiedzy tajemnej – tylko stałej pracy i woli zmiany sposobu myślenia. Wiele z potencjału północnego pszczelarstwa pozostało niewidoczne w erze taniego transportu oraz łatwej dostępności pszczół i matek z Południa.

Narysowałem dość ponury obraz początków kwietnia, ale przynajmniej jest to okres, gdy zima w końcu ustępuje wiośnie. W tym czasie zachodzi jedno z najbardziej ekscytujących i wspaniałych wydarzeń pszczelarskiego roku: pierwszy dobry dzień dla pszczół na zbieranie pyłku. W mojej okolicy pochodzi on z klonu srebrzystego i zazwyczaj pojawia się pomiędzy 10 i 15 kwietnia. Jednego roku pszczołom udało się zbierać pyłek klonowy już 30 marca; a pamiętam przynajmniej dwa takie lata, że musiały czekać do 21 kwietnia. Kiedykolwiek by się to jednak nie wydarzyło, można zaznaczyć w kalendarzu kolejną ważną datę: dokładnie za trzy tygodnie wygryzą się w wielkiej ilości młode pszczoły. Nowy sezon już trwa.