Archiwum kategorii: Pszczelarze ze świata

Zapaść i Ozdrowienie

Droga do Pszczelarstwa Bez Leczenia

Tekst pochodzi ze strony. Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora. Data publikacji oryginału: Lipiec 2011

Na konferencji dot. Pszczelarstwa Bez Leczenia w Leominster, która odbyła się w lipcu poprzedniego roku (2010 przyp. tłum.) stało się jasne, że wszyscy, którzy odnieśli sukces w pszczelarstwie bez leczenia, opracowali własne metody oparte na swoich unikalnych uwarunkowaniach. Ich pasieki są rozrzucone po całym świecie, w rozmaitości środowisk od wilgotnych tropików Ameryki Południowej i Środkowej, po rozpaloną Pustynię Sonora w Arizonie, od wysokich Gór Skalistych po deszczowe lasy Zachodniego Waszyngtonu. Dalej na wschód można je znaleźć w umiarkowanym klimacie Teksasu, Północnej Karoliny i Francji, po krótkie lata i lodowaty ziąb centralnej Skandynawii i północnej Nowej Anglii. Warunki pogodowe i układy pożytków bardzo się różnią, ale ta menażeria pszczelarzy opracowała zadziwiającą różnorodność strategii produkcji miodu, pyłku, propolisu, wosku, pszczół i jadu pszczelego ze swoich uli.

Zapaść, poważne straty w rodzinach produkcyjnych po zaprzestaniu leczenia

Jest jednak pewna cecha, którą wszyscy oni mają wspólną, pewne doświadczenie dzielone przez wszystkich: czy Wam się to podoba czy nie, każdy z nich patrzył, jak jego pszczoły przechodzą przez przynajmniej dwa cykle Zapaści i Ozdrowienia, zanim pasieka osiągnęła wystarczającą stabilność, by bez leczenia produkować nadwyżkę produktów pszczelich. Dla niektórych z nas, którzy nie mieli pojęcia, co robią, a którzy zaczęli z pszczołami o bardzo małej zdolności do koegzystencji z warrozą, owe cykle Zapaści wyglądały bardzo dramatycznie, prawie katastrofalnie. Ale dla niektórych pszczelarzy z Ameryki Południowej odbyło się to dość łagodnie, wręcz niezauważalnie – ponieważ pszczoła zafrykanizowana od początku posiadała znaczną zdolność współżycia z warrozą, jak i bardzo szybki cykl reprodukcyjny. Stanowiło to istotną wskazówkę. Teraz już wiemy, że pasieki z pszczołą europejską mogą przejść przez Zapaść i Ozdrowienie bez zbyt wielkiej szkody dla swojej gospodarki, jeżeli zacząć od pszczoły „dzikiej”, która już wypracowała pewną odporność na warrozę, a następnie budować nowe rodziny szybciej od ciężkich początkowo strat.

Cykl Zapaści i Ozdrowienia stanowi metodę, jaką insekty wypełniają po brzegi swoją niszę przez możliwie długi czas oraz sposób, w jaki adaptują się do szybkich zmian środowiska. Owady wydają się niezniszczalne w pewnych sytuacjach, ale jednocześnie wrażliwe na gwałtowne zmiany środowiska. Czasami całe populacje zostają zdziesiątkowane, ale niedobitki ukazują niewiarygodny potencjał reprodukcyjny, gdy warunki staną się korzystne. To pozwala im szybko odzyskać miejsce w ekosystemie, zmienić szybko genotyp i uruchomić kto wie jakie nowe mechanizmy obronne. To przez cykl Zapaści i Ozdrowienia w niektórych latach ciężko znaleźć w trawie koniki polne, a w innych jest ich pełno. Tą samą metodą roztocza Varroa destructor szybko zyskują odporność na większość śmiertelnych trucizn, które im aplikujemy. Tak samo pszczoły mogą zyskać zdolność do współegzystowania z Varroa.

Okaże się jeszcze, czy aktualnie selekcjonowane pod kątem zachowań higienicznych, z liczeniem osypu roztoczy i badaniami sporów nosemy, wciąż leczone pszczoły któregoś dnia zdołają prosperować bez leczenia i przechodzenia przez cykl Zapaści i Ozdrowienia. Przypuszczam, że taki jest cel tych programów hodowlanych. Być może John Kefuss ma najbliżej – z pewnością rozbudował i dopracował swoje procedury badawcze lepiej niż ktokolwiek. Z jego tekstów i rozmów z nim widzę jasno, że jego wersja Zapaści i Ozdrowienia („Test Bonda” oraz „Genetyka Jaskiniowców”) odwaliła całą „czarną robotę” i stanowiła pierwszy krok, zanim jego badania mogły przynieść dobre rezultaty. (Widzicie tutaj, jak każdy dotrze do swoich ulubionych metod). A istnieje wiele pasiek, które przechodzą Zapaść i Ozdrowienie, mimo, że wciąż leczą pszczoły.

Obawiam się, że proces testowania pszczół leczonych będzie trwał nieprzerwanie, a i tak w pewnym momencie owady będą musiały przejść przez Zapaść i Ozdrowienie, niezależnie od tego czy będą wystawiane na próby czy nie. Pszczoły testowane są w zbyt ograniczonym zakresie. Sama definicja niszy ekologicznej – N-wymiarowa hiperprzestrzeń, gdzie N stanowi niewiadomą, potencjalnie nieskończoną liczbę – powinna zasugerować, że to leczenie stanowi prawdziwy problem, a wszystkie pszczoły powinny żyć i przystosowywać się we wszystkich wymiarach, a nie tylko w niektórych. Mnóstwo czasu i pieniędzy przeznacza się na leczenie i badania. Można by je wydać znacznie lepiej badając skutki wywołane przez pestycydy i pomagając rolnikom uprawiać ziemię bez nich. W pszczelarstwie postęp musi być dziś szybszy niż nauka jest zdolna go udokumentować. Nacisk należy położyć na rezygnację z wszelkich form leczenia czy wspomagania, najszybciej jak się da. Należy użyć szerokich możliwości Natury, by znaleźć drogę powrotną do zdrowia i elastyczności.

IMG_0221
Ozdrowienie, silne odkłady z młodymi matkami pochodzącymi od pszczół, które przetrwały

Wróćmy do przykładu mojego przyjaciela ze Szwecji, Erika Osterlunda, który uczynił tak wiele, by prześledzić i udokumentować pracę pszczelarzy z wielu krajów hodujących pszczoły bez leczenia. Uczynił więcej niż ktokolwiek mi znany, aby swoją pasiekę przygotować na przyjście warrozy. Trzy lata przed inwazją warrozy na jego tereny miał już zapewnione rodziny ojcowskie i mateczne pochodzące od pszczół zdolnych przeżyć warrozę oraz zmienił wszystkie plastry na komórkę rozmiaru 4,9mm. A jednak, gdy przyszedł pierwszy kontakt z roztoczem, jego pszczoły osypały się podobnie do nieodpornych odmian europejskich w Ameryce Północnej. Dla mnie jest to tylko kolejny dowód na to, że systemy naturalne funkcjonują na większej liczbie wymiarów niż jesteśmy w stanie zauważyć i pomierzyć. Potrzeba było czasu, by ustanowiła się nowa relacja pasożyt-gospodarz i naprawdę na początku musieliśmy zabijać roztocza, aby utrzymać w ogóle jakiekolwiek pszczoły. Jedyną dobrą rzeczą w tej sytuacji jest, że ten etap w Ameryce Północnej mamy już za sobą, a jesteśmy całkiem blisko punktu, w którym należy się skoncentrować na zaniechaniu wszelkich zabiegów i uczeniu od naszych nowych przyjaciół.

Skoro pszczoły i roztocza Varroa mogą koegzystować w ekonomicznie opłacalnym układzie, roztocze przestaje być szkodnikiem, a przyjmuje rolę mentora, przyjaciela i sojusznika – wykonuje większość naszej pracy selekcyjnej za darmo lub półdarmo wskazując jasno punkty, w których nasze praktyki hodowlane zawierają błędy lub niedostosowania. Z powodu swojej nierównomiernie ogromnej niszczącej siły, roztocza są najważniejszą istotą skłaniającą nas do myślenia o niej jako o potencjalnym sojuszniku. Ale to samo dotyczy wszelkich widzialnych i niewidzialnych stworzeń, które zwykle nazywamy „szkodnikami”. Jeżeli zdołamy się od nich uczyć i postrzegać je jako przyjaciół i sojuszników, mamy szansę stworzyć lepsze rolnictwo i świat oparty na kreatywności i biologicznej energii. Jeżeli nie – pozostaje nam tylko podążać wciąż tą samą autodestrukcyjną, konsumpcyjną ścieżką, na której teraz się znajdujemy i dzielić wyniki naszych wyborów z wszystkimi poprzednimi cywilizacjami, które obrały taką właśnie taktykę. Podobnie do powodów, dla których mój malutki stan (Vermont, przyp. tłum.) posiada nieporoporcjonalnie duże wpływy w Senacie Stanów Zjednoczonych, pszczelarze – ze względu na ich kluczową rolę zarówno w łańcuchu pokarmowym, jak i naturalnych ekosystemach – mogą mieć ogromną rolę do odegrania w dokonaniu właściwego wyboru.

Data publikacji oryginału: Lipiec 2011.