Archiwum kategorii: Pszczelarze ze świata

Notatnik pasieczny cz. 5

Wczesne lato – zaczyna się wychów matek

Tekst pochodzi ze strony. Przetłumaczony i opublikowany za zgodą autora. Data publikacji oryginału: 2007

Tak, wiem, że lato oficjalnie nie zaczyna się przed dwudziestym, czy jakoś tak, ale nam tutaj naprawdę cały czerwiec jest potrzebny jako miesiąc letni. Inaczej nasz jedyny ciepły okres będzie trwał zbyt krótko i popadniemy w depresję. Pogodę w Vermont określa się jako „11 miesięcy zimy i 30 dni cholernie kiepskich na sanki”. Opis ten pozostawia jednak cokolwiek do życzenia. Na sankach kiepsko się jeździ przez 90 dni, a okres ten zaczyna się pierwszego czerwca.

Jako że z końcem maja prace związane ze sprzedażą pszczół, wymianą królowych i wyrównywaniem siły rodzin zaczynają zwalniać tempo, przenoszę uwagę na pasieczyska do wychowu matek i przygotowania do zakładania nowych rodzin odkładowych. W rzeczywistości pierwsze kroki w tym procesie poczyniłem jeszcze w maju – wybraniem matek reprodukcyjnych, zarządzaniem rodzinami ojcowskimi i przygotowaniem pierwszej grupy rodzin wychowujących. Aktualnie prowadzę pięć do sześciu serii po 250 mateczników, a przekładanie larw w pierwszej partii zaczynam 30 lub 31 maja. Stosuję harmonogram, w którym każda kolejna seria mateczników zaczyna się co osiem dni. W mojej metodzie cały rozwój mateczników odbywa się w tym samym ulu. Gdybym potrzebował ich więcej i w krótszych odstępach, przeszedłbym na dwustopniowy proces oparty o oddzielne rodziny startujące i wychowujące. Możecie znaleźć znakomite opisy wielu takich metod w książce Harry’ego Laidlawa „Współczesny wychów matek pszczelich”. Każdy, kto chce produkować królowe, powinien tę książkę posiadać.

Moja metoda wywodzi się z książki Brata Adama pt. „Moja gospodarka pasieczna” (kolejna lektura obowiązkowa dla wszystkich pszczelarzy) i dopasowana jest do wyposażenia uli systemu Langstrotha. Przez ostatnie cztery lata poczyniłem parę zmian, aby produkować dobre mateczniki w rodzinach, które nie były leczone i przy stałej obecności roztoczy Varroa. Harmonogram ośmiodniowy w połączeniu z tą metodą pozwala na rozłożenie pracy i ryzyka, a daje niezawodne rezultaty. Prawie nigdy nie przeszkadzają mi okresy kiepskiej pogody. Od czasu, gdy zastosowałem ten sposób pierwszy raz w 1985 roku, zawsze uzyskiwałem porządne mateczniki na zaplanowany dzień. Straciłem w całości tylko jedną serię – podczas nieprzerwanej, dwutygodniowej słoty w 2000 roku. Hodowla dodatkowych mateczników w każdej partii i wybór pełni lata na wychów matek również pomaga w osiągnięciu sukcesu na wysokim poziomie.

Mateczniki – przyszłość pasieki
Mateczniki – przyszłość pasieki

 Na toczku, na którym hoduję matki, utrzymuję trzydzieści do czterdziestu rodzin dedykowanych do wychowu. Każda z nich wywodzi tylko jedną partię, więc stopniowo podążam przez pasieczysko używając w każdej serii od czterech do ośmiu rodzin. Dostają kratę odgrodową i miodnię zależnie od potrzeby, za to rodnią wszędzie zarządzam identycznie, niezależnie od liczby nadstawek nad nią. Grupy użyte do ostatnich partii mateczników pochodzą z założonych tej wiosny rodzin odkładowych – więc nie osiągają szczytu populacji do momentu, kiedy ich potrzebuję, czyli w końcu czerwca lub na początku lipca. Na pasieczysku znajduje się też dwanaście do dwudziestu rodzin zarodowych, w specjalnych ulach z pionowymi kratami odgrodowymi. Ich nadwyżki czerwiu i pszczół w razie potrzeby zasilają rodziny wychowujące.

Dziesięć dni przed planowanym przekładaniem larw upewniam się, że każda rodzina w wybranej grupie ma siłę dwóch korpusów i posiada czerw we wszystkich stadiach. Nie może też być w trakcie przygotowań do rójki. Królową należy znaleźć i podać lub strząsnąć do dolnego korpusu, a następnie umieścić pomiędzy dwoma korpusami rodni kratę odgrodową. Ten etap nazywam „Ustawienie”.

Szóstego dnia po Ustawieniu idę do rodzin zarodowych, których matki zostały odizolowane na trzech ramkach przez pionową kratę odgrodową. Zwykle zabieram ramkę z zasklepionym czerwiem na drugą stronę izolatora, a daję czysty, pusty plaster, lub inny z tej samej rodziny, na którym pszczoły wygryzają się już od paru dni. W dniu przekładania te plastry będą pełne 12-24-godzinnych larw. Można będzie je łatwo rozpoznać i pobrać, nawet w deszczowe dni. Ten etap prac nazywam „Szykowanie hodowli”.

Dziewiątego dnia po Ustawieniu sprawdzam górny korpus rodni (przyszłej rodziny wychowującej, ponad kratą odgrodową – przyp.tłum.) i niszczę wszystkie znalezione komórki matecznikowe. W tym celu trzeba strząsnąć co poniektóre pszczoły, aby mieć pewność, że niczego nie przeoczono. Usuwam dwie ramki miodowe i na środku gniazda umieszczam ramkę ze świeżo zebranym pyłkiem. Na ile potrafię powiedzieć, jednym z sekretów wychowu dobrych mateczników jest umieszczenie ramki z pyłkiem zaraz obok ramki z matecznikami. Pyłek musi być świeżo zapakowany do komórek, bez błyszczącej warstewki miodu nad nim. Zbieram takie ramki podczas szykowania odkładów, ale w tym wypadku należy się też upewnić, że nie ma na nich jajek ani otwartego czerwiu. Zwykle biorę pusty plaster i napełniam go w 2/3 po jednej stronie obnóżami zebranymi przez moje poławiacze pyłku. Wkładam taką ramkę bardzo ostrożnie, aby ziarenka nie wypadły z komórek. Następnego ranka wszystkie obnóża, które wypadły z komórek, znajdą się już poza ulem. Reszta zostanie zapakowana do plastra, gotowa do użycia przez pszczoły-karmicielki. Ostatnie, co zostało do zrobienia tego dnia, to zakarmienie rodzin wychowujących, jeżeli w danym czasie nie ma pożytku. Nazywam ten dzień „Przygotowanie”.

Następny dzień to „Przekładanie larw”. Z samego rana każda rodzina wychowująca zostaje przygotowana nastepująco: dolny korpus rodni z matką i czerwiem we wszystkich stadiach (macierzak) zabieram i stawiam obok na koźle. Górny korpus rodni („Przygotowany” dzień wcześniej) kładę na nowej dennicy, na starym miejscu. Teraz nazywa się on „rodziną wychowującą”. Obok ramki z pyłkiem znajduje się miejsce, do którego wkładam ramkę hodowlaną z trzema rzędami (łącznie 48 sztuk) plastikowych komórek do wypolerowania przez pszczoły przed przekładaniem zaplanowanym na popołudnie. Cztery do sześciu ramek pszczół strząsam z macierzaka do rodziny wychowującej. Robię to po odnalezieniu i odizolowaniu matki, albo przesypuję pszczoły przez kratę odgrodową.

Przy okazji wytrząsania jedną ramkę z macierzaka należy usunąć i zastąpić ramką z miodem. Ramka do usunięcia powinna zawierać czerw otwarty, do zasklepienia w ciągu następnych 6-7 dni. Gdy każda rodzina wychowująca zostanie przygotowana, te ramki można włożyć do pustego korpusu, aż zgromadzi się ich tam cztery sztuki. Następnie okrywamy je dwiema ramkami z miodem i cały korpus stawiamy powyżej kraty odgrodowej na jakiejkolwiek innej rodzinie na toczku, która rośnie zbyt szybko i może się podzielić nadmiarem młodej pszczoły. Wrócimy do niego za kilka dni.

Wszystkie nadstawki należy teraz przywrócić na rodzinę wychowującą, a podkarmiaczkę napełnić w razie potrzeby. Macierzak, przykryty, z zamkniętym siatką wylotkiem, pakuję na ciężarówkę. Gdy cała grupa rodzin wychowujących zostanie tak obsłużona, macierzaki wywożę w inne miejsce. Aktualnie pozwalam większości z tych rodzin odbudować siłę przez około trzy tygodnie, a potem używam ich pszczoły i czerwiu do tworzenia nowych odkładów.

Po obiedzie wracam do rodzin wychowujących i przekładam larwy do komórek matecznikowych wypolerowanych przez pszczoły przez ostatnie parę godzin. Pamiętamy, że rodziny zarodowe dostały wcześniej puste plastry, więc teraz mamy mnóstwo 12-24-godzinnych larw łatwych do odnalezienia. Rodziny wychowujące mają świeży pyłek i odsklepiony miód lub syrop. Mrowią się od pszczół-karmicielek, ale nie mają ani królowej, ani otwartego czerwiu. Zaledwie parę godzin po odebraniu im matki są już zdesperowane i jeśli tylko dostaną odrobinę syropu do codziennej pracy, będą budować wspaniałe mateczniki nawet podczas najzimniejszej i deszczowej pogody. Tak samo będą budować podczas silnego wziątku – co nie wydarza się przy stosowaniu innych popularnych metod. Większość sposobów wywodzenia matek działa najlepiej podczas słabego lub średniego wziątku, gdy rodziny przybierają zaledwie do kilograma na dobę.

Narzędzie do przekładania larw wykonane własnoręcznie z drutu do prasy belującej
Narzędzie do przekładania larw wykonane własnoręcznie z drutu do prasy belującej

Teraz opiszę etap, który dodałem, gdy zacząłem wywodzić mateczniki w rodzinach nie leczonych: dwa dni po Przekładaniu larw wracam do rodzin utrzymujących na górze te nadmiarowe ramki z czerwiem i miodem, które tam ustawiłem w dniu Przekładania larw. Do teraz mnóstwo młodej pszczoły przebiegło przez kratę odgrodową by karmić czerw i go zasklepiać. Na drugi dzień po Przekładaniu larw zabieram ten korpus i zwracam po jednej ramce czerwiu do zasklepienia, wraz z obsiadającą pszczołą, do każdej rodziny wychowującej. Strząsam też pszczoły z ramek miodowych. W ten sposób mateczniki mają optymalny start, gdzie w pierwszych, krytycznych godzinach całe mleczko pszczele pójdzie do mateczników. Następnie pojawi się trochę dodatkowej pszczoły dla dokończenia pracy, a czerw robotnic przywabi roztocza Varroa z mateczników tuż przed zasklepieniem. Czytałem, że roztocza Varroa nie zarażają królowych pszczelich, ale najwyraźniej mój specjalnie selekcjonowany szczep nie nauczył się czytać i gdy zaniedbam ten krok, mogę je znaleźć także w komórkach matecznikowych. Jeżeli metodę tę zastosować w 8-dniowym harmonogramie wychowu matek, to dzień ten wypada razem z pobieraniem mateczników z poprzedniej serii, więc można te prace wygodnie połączyć. W ogóle najlepiej pracować tyle, ile to konieczne, by wyhodować mateczniki najwyższej jakości. Cała przyszłość waszej pasieki zależy od nich, więc ścinanie zakrętów na tym etapie wydaje się bardzo krótkowzroczne. W ostatniej dekadzie wielu pszczelarzy zapłaciło wielką cenę za nauczkę, że niechlujnie wywiedzione mateczniki i matki (lub wychowane w niezdrowym środowisku) są gorzej niż bezużyteczne. Zawsze planujcie wychów większej liczby mateczników niż rzeczywiście potrzebujecie. Nawet najdoświadczeńsi i najzdolniejsi pudłują, gdy Natura wypuszcza dobrze podkręconą piłeczkę. Sztuczka polega na tym, by zawsze uderzać mocno i nie wybijać na aut.

Przez pięć dni po Przekładaniu larw rodziny wychowujące powinny być karmione na wypadek przerwy w pożytku i głodu. Na dziesiąty dzień po przekładaniu mateczniki zabiera się i wkłada natychmiast do rodzinek odkładowych. Wewnątrz transportówki zapisuję pochodzenie każdej grupy mateczników, jak również tożsamość nukleusów, które je otrzymają. Rodzina wychowująca (po sprawdzeniu tej ostatniej, dodanej ramki z czerwiem w poszukiwaniu „dzikich” mateczników) dostaje swój matecznik i ma spokój na trzy tygodnie, do czasu sprawdzenia czerwienia nowej matki. Zaraz po zakończeniu budowy mateczników rodziny te są bardzo silne i nie mają czerwiu do wykarmienia. W pierwszych dwóch tygodniach mogą zgromadzić mnóstwo miodu, jeżeli trwa pożytek. W następnych czterech tygodniach ich potencjał produkcji nadwyżek miodu bardzo spada – większość pszczoły potrzeba do budowy nowej rodni. Po zakończeniu tej pracy ich produktywność znowu wzrasta. Przez cały ten czas pasieczysko hodowlane posiada rodziny w różnych stadiach produkcji, więc jako całość potrafi skorzystać na każdym pożytku, jaki akurat przebiega. Ogólna średnia produkcji miodu jest bardzo dobra, a licząc z dodatkowymi rodzinami utworzonymi w procesie budowania mateczników są to najproduktywniejsze rodziny w pasiece. Przerwa w czerwieniu zatrzymuje rozwój warrozy i nawet z matkami unasiennionymi z wolnego lotu, poza izolowanym trutowiskiem, większość z rodzin wychowujących przeżywa zimę i ma zdrowy kłąb następnej wiosny, by zacząć cykl od nowa.

Mateczniki w pudełku do przewozu na pasieczyska weselne
Mateczniki w pudełku do przewozu na pasieczyska weselne

Oto jak działa harmonogram ośmiodniowy, gdyby ktoś chciał spróbować wychowu mateczników w kolejnych seriach. Byłoby świetnie mieć harmonogram siedmiodniowy i dopasować go do dni tygodnia, ale to tworzyłoby 14-dniowy odstęp na łapanie matek z ulików weselnych, a to za mało czasu, szczególnie dla pszczół Primorskich. Poniżej różne prace, które wykonuję w ośmiodniowym harmonogramie:

  1. Ustawienie
  2. Przygotowanie
  3. Przekładanie larw
  4. Łapanie matek
  5. Pobieranie mateczników
  6.  
  7. Szykowanie hodowli
  8.  

(Dni 6. i 8. są wolne od prac przy wywodzeniu matek. Jestem pewien, że znajdziecie sobie coś do roboty!)

Zacznijcie kalendarz w taki sposób: najpierw zdecydujcie, kiedy chcecie przekładać pierwszą serię mateczników. Dajcie tego dnia znaczek „3/1”. Liczba w liczniku oznacza numer pracy do wykonania tego dnia (Przekładanie larw). Liczba w mianowniku numeruje serię mateczników (pierwsza w tym wypadku). Następnie odliczcie do tyłu 10 dni na kalendarzu i postawcie znacznik „1/1”. To będzie początek sezonu wychowu matek – tego dnia wykonujecie Ustawienie pierwszej grupy rodzin wychowujących. Po tej dacie ośmiodniowy harmonogram prac powtarza się, jak długo planujecie produkować mateczniki i matki.

Kalendarz wychowu matek z harmonogramem 8 dni
Kalendarz wychowu matek z harmonogramem 8 dni

Spójrzmy teraz na mój kalendarz z maja i czerwca 2006 roku, by zobaczyć, jak to działa. Zapisuję numerki tylko tam, gdzie jest rzeczywiście jakaś praca do wykonania. Mój sezon wychowu matek zaczyna się 20 maja, kiedy Ustawiam pierwszą grupę rodzin wychowujących. Sprawy najpierw idą powoli i nie ma więcej prac do wykonania do 26 maja, gdy podaję puste plastry rodzinom zarodowym (Szykowanie hodowli). 28 maja Ustawiam drugą grupę rodzin wychowujących. 29 maja Przygotowuję pierwszą grupę rodzin wychowujących i następnego dnia Przekładam do nich larwy. W miarę upływu czasu harmonogram się wypełnia, i jak widać, do 26 czerwca Szykuję hodowlę dla serii nr 4, Ustawiam serię nr 5, Przygotowuję i Przekładam larwy serię nr 4, Łapię matki z serii nr 1 i Pobieram mateczniki z serii nr 3. W lipcu, po ostatnim przekładaniu larw, harmonogram stopniowo wygasa, by na początku sierpnia pozostało mi wyłapanie lub sprawdzenie ostatniej serii matek.

To wszystko wygląda i brzmi bardzo skomplikowanie, ale przypomina rachunek różniczkowy: wystarczy raz zrozumieć, jak to przebiega i gotowe. W praktyce sprawdza się to znakomicie. Praca przebiega stabilnie bez względu na pogodę. Pozostaje dość czasu, by nadążyć za rodzinami produkującymi miód i zrobić jeszcze parę innych rzeczy. W następnym miesiącu spojrzymy na rodzinki odkładowe, które otrzymają wyprodukowane przez nas mateczniki.